Jerzy Leszczyński kpr. "Grabowski"
Jerzy Leszczyński kpr. "Grabowski"
Beret w akcji Beret w akcji
401
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 20

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 9

Jerzy Leszczyński kpr. "Grabowski"  zgrupowanie "Golski"   kompania "Zawadzki"

Zdobycie Mauzera

Na placu przed Politechniką ostrzelaliśmy niemiecki samochód ciężarowy jadący w kierunku Polnej. Po unieruchomieniu samochodu, Niemcy starali się skokami dotrzeć do ogródków działkowych na Polu Mokotowskim. Wszystkich dopadły strzały naszych strzelców wyborowych. Jeden z ratujących się ucieczką upuścił kb (Mauzer). Karabin leżał dłuższy czas na placu przed Politechniką. Był to obszar między niemieckimi i naszymi pozycjami. Obowiązywał zakaz podejmowania broni w takiej sytuacji. Dowództwo wydało go z uwagi na to, że przy podejmowaniu broni nawet w nocy było wielu rannych, gdyż Niemcy koncentrowali ostrzał świetlnymi pociskami miejsc, gdzie leżeli zabici. Przyszła mi do głowy myśl, aby podjąć karabin w najmniej oczekiwanym momencie, to jest w południe. Kiedy się miało 17 lat i młodzieńczą fantazję, to różne myśli przychodziły do głowy w warunkach Powstania. Prawdopodobnie nawet nie zdawałem sobie w pełni sprawy z tego, co chcę uczynić. Podjąłem decyzję. Wtajemniczyłem w swój zamiar pchor. "Jura", który tego dnia pełnił dyżur. Obiecał, że będzie mnie osłaniał z szóstego piętra narożnika domu, z którego okien była dobra widoczność na plac przed Politechniką. Ustaliliśmy, że w południe, przy słonecznej pogodzie, przekroczę barykadę przy ulicy Polnej. Wydawało mi się, że od tej barykady jest najmniejsza odległość do kb. Zdecydowaliśmy nie wtajemniczać w te plany obsługi barykady, która składała się z żołnierzy  AL por. "Pługa".

Upewniwszy się, że "Jur" jest na stanowisku ubezpieczającym, przekroczyłem barykadę i szybko pobiegłem do leżącego kb, podniosłem go i jeszcze szybciej wróciłem do barykady. Być może, że Niemcy strzelali do mnie - z wrażenia nie słyszałem.

Przeskoczyłem barykadę przepełniony radością, że przyniosłem broń, której tylko 2 -3 sztuki posiadała wówczas kompania. Pchor. "Jur" złożył mi gratulacje.

Radość ze zdobycia kb nie trwała długo. Po chwili kilku żołnierzy por. "Pługa" podeszło do mnie, odebrało mi broń. Zostałem zaaresztowany i zamknięty pod strażą w pomieszczeniu dla więźniów. Pchor. "Jur" zaalarmował swojego dowódcę plutonu, por. "Mariana", który interweniował. Zostałem wypuszczony na wolność, ale broni mi nie zwrócono - "Pługowcy" uważali, że kb do nich należy. Można sobie wyobrazić moje uczucia - narażałem życie, żeby zdobyć upragnioną broń, zdobyłem i ... zabrano mi ją.

Sprawa nabrała rozgłosu i dotarła do d-cy zgrupowania, kpt. "Golskiego". Zostałem wezwany wraz z por. "Marianem" do raportu. Dotarliśmy do gmachu Architektury i st. strzelec "Grabowski" zameldował się zgodnie z regulaminem. Kpt. "Golski" wypowiedział słowa, które zapamiętam do końca życia:

"Młody człowieku, w normalnych warunkach za czyn popełniony wbrew rozkazowi powinniście być rozstrzelani, ale ponieważ obecne warunki bardzo odbiegają od normalnych, wybaczam wam popełnioną winę i w nagrodę przydzielam ten oto karabin, który z taką brawurą zdobyliście".

Byłem tak wzruszony i oszołomiony, że nie wiedziałem, jak dziękować, a w oku zakręciła mi się łza.

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości