Beret w akcji Beret w akcji
8862
BLOG

Ks.prof. Michał Heller - o nauce i nauczaniu

Beret w akcji Beret w akcji Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 763

Polecam wszystkim, którzy nie oglądali, rozmowę Grzegorza Miecugowa w jego autorskim programie "Inny punkt widzenia" z ks.prof. Michałem Hellerem.

http://www.tvn24.pl/inny-punkt-widzenia,37,m/michal-heller-cz-2,271512.html

Nie chcę odnosić się do głównego wątku rozmowy - nie czuję się na siłach, brak mi też kompetencji. Co nie zmienia faktu, że słuchałam Księdza Profesora z zapartym tchem:)

Kosmologia, czas, przestrzeń, intelligence design, the mind of God, późniejsze wypełnienie treścią intuicyjnie sformułowanych równań Einsteina, Leibnitzowskie "dlaczego istnieje raczej coś niż nic", czarna materia, prawa fizyki, granice poznania, wartości... Dlaczego to, co istnieje, jest zrozumiałe, jak uzasadnić racjonalność; skąd ona się bierze. Wybór racjonalności - wyborem pewnej wartości.

Polecam raz jeszcze.

Pragnę natomiast przytoczyć końcowy fragment rozmowy, wątek: nauka i nauczanie, popularyzacja wiedzy. Odnalazłam w nim przemyślenia bardzo mi bliskie, np. wątek mistrz-uczeń; temat, jaki wielokrotnie sama poruszałam również na własnym blogu.

M.H. - Większość ludzi w Europie ma jakieś tam wykształcenie, ale znajomość osiągnięć nauki jest bardzo prymitywna. Takie badania były robione przez socjologów gdzieś w latach 60-tych, 70-tych zeszłego wieku - i wtedy stwierdzono, że jest opóźnienie w fazie pomiędzy tym, co się dzieje w nauce, a tym, kiedy te osiągnięcia przechodzą do świadomości ogółu. I w latach 70-tych, jeśli chodzi o fizykę, to przesunięcie w fazie wynosiło 60-70 lat. Obawiam się, że dziś ono powiększyło się. Jeszcze jest inny efekt, mianowicie dawniej ludzie czerpali wiadomości o nauce z książek popularno-naukowych. Dzisiaj z mediów.

G.M. - Z sieci np....

M.H. - Z sieci. I dlatego jest to bardziej przemielone, bardziej popularne, bardziej zwulgaryzowane. (....)

Często rozmawiam z różnymi ludźmi, także rozmaite wywiady i niekiedy ludzie pytają o rozmaite sprawy - czysto z ciekawości naukowej. I bardzo często nie pytają o rzeczy najciekawsze, dlatego, że oni nie są w stanie do nich dojść w ogóle. I dlatego dobra popularyzacja jest strasznie potrzebna. W imię nauki, jak Pan mówi, nie będzie też narybku, jeśli nie będzie dobrej popularyzacji. No na szczęście jeszcze jest tak, że są elity studentów, które się interesują i na szczęście jest ich nie tak strasznie mało - ale dużo mniej, niż byśmy chcieli.

G.M. - Ksiądz Profesor uczy młodych ludzi od wielu lat i to zdanie, które padło z ust Księdza Profesora przed chwilą, jest takie optymistyczne, że nie ma ich tak wcale mało. A na przestrzeni lat - to idzie w dobrym kierunku, jesteśmy coraz lepiej wykształceni?

M.H. - Obawiam się, że nie - niestety. To jest osobny temat chyba na trzecią i czwartą rozmowę.

G.M. - Prof. Hartman niedawno mówił o tym bardzo ostro w jakimś wywiadzie, że studenci są bardzo nieoczytani.

M.H. - No więc ja powiem kilka gorzkich słów na ten temat. Ja mniej więcej uczę w wyższych uczelniach gdzieś od końca lat 60-tych ubiegłego wieku, a więc już bardzo długo i stwierdzam ponad wszelką wątpliwość, że na pierwszy rok przychodzi coraz gorzej przygotowany student. W tej chwili sprawa jest tak kiepska, że nie mogę zakładać, że ten student potrafi pisać po polsku.

G.M. - To dramatyczne...

M.H. To jest dramatyczne. Oczywiście jest, jak powiedziałem, elita. Ale większość nie - i on dopiero na uniwersytecie, pisząc prace seminaryjne, pracę magisterską - on się dopiero uczy, jak to trzeba zrobić. I ja, np. poprawiając pracę magisterską, muszę zwracać uwagę na składnię, na błędy podstawowe, które nie były dawniej do pomyślenia po maturze. I to nie jest dobre. Z tym, że jest to ogólnoświatowe zjawisko. Ja myślę, że jakieś fundamentalne błędy, w tym w pedagogice w ogóle, istnieją. Naśladujemy Amerykę. Tam, w Ameryce, szkolnictwo średnie jest zawsze bardzo średnie; natomiast są te najlepsze uniwersytety, ktore potem muszą nadrobić te zaległości. To na pewno nie są optymistyczne zjawiska, ale z drugiej strony one są zrozumiałe; dlatego że nauka dzisiaj jest bardziej upowszechniona. Jeśli kiedyś 5% społeczeństwa szlo na wyższe uczelnie, to można bylo od nich więcej wymagać. Dzisiaj, jak idzie 30%, to musimy obniżyć pewne standardy. To jest cena, jaką się płaci.

G.M. - No ale... człowiek, który ma 19 lat, nie potrafi pisać... To jest nie do przyjęcia.

M.H. - A dzisiaj jest to niestety dosyć ...

G.M. - Egzaminy testowe?

M.H. - Ja myślę, że ten styl pisania listów komputerowych, czy e-maili...

G.M. - sms-y...

M.H. - Taki skrótowy, po prostu żeby minimum słów przekazać jakąś informację - to potem próby pisania tak samo kończą się klęską. Ale z drugiej strony nie powinniśmy chyba załamywać rąk, bo... tylko skupiać się na elitach. Nauka jest elitarna. W nauce nie ma demokracji.

G.M. - Jak to wybierać tych... jak wspierać tych...?

M.H. - Już średniowiecze wypracowało metody, mianowicie mistrz i uczeń. To jest nie do zastąpienia - osobisty kontakt. Te wszystkie e-learningi zrywają osobisty kontakt. Oczywiście w sytuacji upowszechnienia nauki, gdy ja mam do przepytania 300 osób, to niemożliwe jest... niemożliwy jest kontakt, tak. Ale nic nie zastapi pracy indywidualnej na seminarium z grupą wybraną czy małą - i powinniśmy w tym kierunku też dążyć; stwarzać takie warunki. To jest absolutnie niezbędne. Kontakt mistrz i uczeń.

G.M. - Zdaniem Księdza Profesora to wszystko zmierza w dobrym kierunku? Nasz świat?

M. H. - Właśnie zależy co. Nasz świat...

G.M. - Nasza cywilizacja, nasz świat? Czy ktoś to kontroluje?

M.H. Myślę, że nikt nie kontroluje. Ten układ jest... układ stosunków na ziemi - gospodarczy, polityczny, intelektualny - jest tak skomplikowany, że chyba nie da się tego już kontrolować; można próbować sterować jakimiś podukładami... I ludzie to robią, starają się. Tylko czy to wychodzi czy nie, to jest inna sprawa. Chciałbym, żeby to zmierzalo w dobrym kierunku i pewnie są aspekty, np. upowszechnianie wiedzy jest takim aspektem. Ale z drugiej strony czasem tęsknię za tym, co bylo dawniej. Jakaś taka intelektualna elita, np. przedwojenna matura... Hmm...

G.M. - To już nie wróci...

M.H. - To już nie wróci. Ale dzisiaj nie chodzi mi o poziom wiedzy fachowej, ale ogólnej; no dzisiejszy inżynier nie dorównuje przedwojennemu maturzyście pod tym wzgledem. może mieć wiedzę fachową bardzo dobrą - ale to już nie to. I tego mi trochę żal.

 





 

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie