Beret w akcji Beret w akcji
513
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 129

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Wacław Urbański ps. "Wacek" batalion "Miłosz" kompania "Bradl" pluton "Truk"

Walki kompanii "Bradla"- cd.

Nasza kompania toczy ciężkie boje o utrzymanie zdobytych domów przy ul. Frascati. Z ogrodu sejmowego codziennie wyjeżdża czołg i ostrzeliwuje nasze pozycje. Dowódca kompanii, por. "Bradl", sprowadza piata. Por. "Truk" wybiera dwóch żołnierzy, wskazuje im odpowiednie stanowisko i... celny pocisk z piata unieruchamia czołg.

Polują na nasniemieccy snajperzy.

4 września sanitariuszka "Niemira" pełni służbę na posterunku w domu Frascati 4. Wypatrzył ją snajper i postrzelił śmiertelnie w brzuch kulą dum-dum. Na pomoc przybiegła "Grażyna". Płacząc usiłuje za pomocą gazy sterylnej przytrzymać wyciekające z jamy brzusznej jelita i zabandażować brzuch. Robi rannej zastrzyk mający zapobiec krwotokowi i uśmierzyć ból. Mówi do umierającej:

- Trzymaj się. Przeniesiemy cię do szpitala.

Zupełnie przytomna "Niemira" szepcze:

- Nie warto... Mam poszarpane jelita, zaraz nastąpi krwotok. Nie róbcie mi żadnych zabiegów, nie dawajcie lekarstw, szkoda ich. Nie martwcie się o mnie, myślcie o sobie, bo nie wiadomo, co jeszcze z wami będzie. Nie obawiam się śmierci, jestem na nią przygotowana. Spotkam się "tam" z Witkiem*. Głos konającej staje się niedosłyszalny**.

O świcie 7 września Niemcy dużą liczbą żołnierzy atakuja przy wsparciu czołgów nasze pozycje w domach Frascati 4 i 6. Musimy wycofać się podkopem na drugą stronę ulicy. Nasi saperzy zakładają miny i barykadują podkop, a posterunki czuwają bez przerwy. Sytuacja jest poważna... Po północy 8 wrzesnia Niemcy szturmują żelazne bramy naszych domów numer 1 i 3. Mimo panujących ciemności nie dajemy się zaskoczyć i skutecznie odpieramy natarcie. Niemcy wycofują się zostawiając zabitych. Zdobywamy dużą liczbę karabinów i kilka pistoletów.

Niemcy chcą za wszelką cenę wyprzeć naszych z budynku Frascati 2 obsadzonego przez drużynę por. "Dołęgi".*** Skierowują dwa goliaty na narożnik domu. Następują straszne wybuchy, na wyrwę w murze naciera piechota z Sejmu. Nieliczna załoga granatami odpiera napastników. Por. "Truk" kieruje część swego plutonu dla wsparcia atakowanych, w tej grupie jestem również i ja. Czołg odjechał do Sejmu po nowe goliaty. Z pół godziny czołg podjeżdża pod barykadę na ul. Wiejskiej i w nią skierowuje goliata. Nie rozbił masywnej barykady, ale płyty chodnikowe, ułożone dla jej wzmocnienia, wylatywały w górę aż na balkony czwartego piętra. Następnie podjechal pod Izbę Przemyslowo- Handlową i stamtąd skierował następnego goliata w narożnik domu Frascati 2. Po wybuchu znowu nacierają esesmani, policja i Ukraińcy, ale opieramy się tym atakom. W czasie walki zostaje ranny por. "Dołęga". Niemcy mają znacznie większe straty.

Następnej nocy od strony Wiejskiej dochodzą do nas przeraźliwe krzyki; wydaje się, że mordowane są kobiety i dzieci. Okazuje się, że to nacierający na barykadę Ukraińcy zostali oświetleni i odparci przez żołnierzy z kompanii "Bradla" i z kompanii "Ziuka", zajmującej pozycjepo nieparzystej stronie Wiejskiej.

Po tym nieudanych atakach Niemcy przez jakiś czas nie podejmują żadnych akcji. Czasem pojawia się czołg, ale trzyma się w bezpiecznej odległości od naszych pozycji. Placówki nasze są ostrzeliwane z broni maszynowej i z granatników, które wyrządzają nam duże szkody.

Por. "Bradl" oprowadzał ppłk. "Sławbora" po naszych stanowiskach. Po tej wizytacji spodziewaliśmy się, że coś się szykuje. I nie omyliliśmy się.

Dnia 15 września poinformowano nas, że weźmiemy udział w odbiciu domów Frascati 4 i 5. O świcie 16-tego "Czekolada", "Lasota" i "Jastrząb" pod dowództwem pchor. "Dewajtisa" przeskoczyli z bramy domu Frascati 2 pod garaż koło domu Frascati 4, schwytali dobrze uzbrojonego esesmana, obrzucili granatami wejście do domu nr 4 i schody do piwnicy, po czym oczyścili z Niemców parter i piętro. Nasza grupa, zlożona z 6 osób pod dowództwem por. "Truka", czekała w podkopie przy ul. Frascati na sygnal do działania. Tym sygnałem miał być wybuch granatów rzuconych przez pierwszą grupę atakującą górą. Czekamy w napięciu stojąc ciasno obok siebie; jest z nami również sanitariuszka "Grażyna". Słyszymy wybuch. Rzucamy się do przodu. Po wdarciu się powstańców do kotłowni domu Niemcy ratują się ucieczką. W zadymionym korytarzu słychać tupot i krzyki uciekających. Rzucamy za nimi parę granatów i oddajemy parę krótkich serii z pm. Do piwnicy wbiega żołnierz niemiecki. Ponieważ korytarz jest mocno zadymiony od wybuchów granatów - żołnierz chowa się w łazience. Zmuszamy go do wyjścia i poddania się. Okazało się, że jest to esesman uzbrojony w pm z zapasowymi magazynkami i w granaty. Błaga, żeby go nie zabijać.Razem z "Odrobiną" rozbrajamy go i zamykamy na klucz w łazience. Dziwimy się, że taki uzbrojony po zęby esesman poddał się jak najgorszy tchórz...

Cdn.

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości