Beret w akcji Beret w akcji
554
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 138

Beret w akcji Beret w akcji Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 24

Barbara Kamińska-Lenard "Basia" szpital polowy Wilcza 61

Ze szpitala powstańczego do szpitala jenieckiego w Zeithain

Nadszedł tragiczny moment kapitulacji. Od chwili, kiedy dowiedzieliśmy się, że nastąpi, do momentu zobaczenia pierwszych formacji niemieckich upłynęło jeszcze trochę czasu i te chwile oczekiwania były bardzo trudne. Mimo bowiem podpisanych umów kapitulacji gwarantujących nam prawa kombatanckie, w podświadomości każdego z nas tkwiła obawa - jak nas potraktują? Nasze obowiązki znacznie się zwiększyły, bo służba sanitarna - ta, która całkowicie dobrowolnie zdecydowała się towarzyszyć rannym do niewoli - musiała ich przygotować do wyjazdu. Przedtem jeszcze trzeba było odnieść ciężko rannych, nie nadających się do transportu, do wyznaczonych szpitali, a także spenetrować opuszczone miasto w swoim rejonie dla sprawdzenia, czy w mieszkaniach i piwnicach nie zostali ludzie starzy, niedołężni, chorzy, bo i takie wypadki się zdarzały. Trzeba było wtedy wydobyć ich z ruin i odprowadzić lub odnieść do punktów zbornych. W tym celu wydano nam numerowane opaski PCK i dwujęzyczne zaświadczenia, stwierdzające, że jesteśmy pracownikami Polskiego Czerwonego Krzyża, uprawnionymi do poruszania się po mieście.

Pamiętam, że chwilami miałyśmy łzy w oczach ze zmęczenia, bo dźwiganie noszy przez zagruzowane ulice nie było łatwe, a mężczyzn było bardzo mało; w pomocniczej służbie sanitarnej przeważały przecież kobiety, wśród sanitariuszek głównie młode dziewczęta takie jak ja. Potem penetrowaliśmy opuszczone mieszkania i sklepy, żeby zgromadzić wszystko, co było potrzebne do transportu: pościel i jakieś ubrania dla lżej rannych ( z perspektywą, że przecież i ci ciężej ranni zaczną zdrowieć), środki opatrunkowe i medykamenty, a także żywność. Trudno uwierzyć, ale udało nam się dość dużo zgromadzić, bo przecież ludność cywilna opuszczając Warszawę pozostawiła cały swój dobytek. W tych wędrówkach tragizm sytuacji pogłębiał widok zniszczeń miasta usianego grobami, zniszczeń, z których skali nie zdawaliśmy sobie sprawy, zamknięci przez dwa miesiące w kręgu najbliższych ulic naszego "Szpitala polowego Wilcza 61".

Cdn.

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura