Beret w akcji Beret w akcji
198
BLOG

Drodzy Czytelnicy Wspomnień z Powstania Warszawskiego - List 2

Beret w akcji Beret w akcji Rozmaitości Obserwuj notkę 2

                                             Jelenia Góra 19.12.95.

Szanowna Pani - Droga Koleżanko!

Dziękuję Pani z całego serca za obydwie otrzymane przesyłki. Przepraszam najmocniej, że dziś dopiero odpisuję, ale musiałem wszystko kilkakrotnie przeczytać - odżyły wspomnienia, trzeba to było w sobie przetrawić.

Po pierwsze - gratuluję najszczerzej znakomicie zredagowanej książki. Wspomnienia świetnie dobrane, maleńka ilość usterek (na które jestem czuły!).

Najbardziej poruszyły mnie wspomnienia "Jura" na str. 51-53. Szliśmy równolegle domami po obu stronach Piusa aż do Alej, wspólnie ratowaliśmy kobiety. Przypadkiem umieściła tam Pani moje zdjęcie (fot.22), o istnieniu którego nie wiedziałem. Była to pierwsza dekada sierpnia - "Ruczaj" używał mnie na posyłki do akcji lub w chwilach niemieckich ataków - miałem Schmeissera - więc posyłał po mnie łączniczkę - chodziliśmy tam zwykle z "Tadeuszem Czarnym". Miałem już wtedy hełm niemiecki, moją białą wiatrówkę, a na szyi rzemień, którym przywiązywałem do siebie pe-ema w rzadkich chwilach drzemki, żeby mi nie ukradli!

Zarówno Pani, jak i Leski, piszecie o barykadach w Alejach, że były u wylotu na plac Trzech Krzyży i naprzeciw Wilczej. To były raczej pasaże, nigdy nie obsadzone. Prawdziwa barykada była w Alejach pomiędzy numerem 37 i 26 (ówczesne), budowana solidnie w nocy z 6 na 7 sierpnia, wielokrotnie atakowana przez czołgi i piechotę, stale obsadzona do końca Powstania przez pluton Kulawego (wcześniej Bogumiła). A o niej ani słowa!

Zadała sobie Pani trud wypisania pseudonimów z "Plutonu Bogumiła". Zapewne zrobiła to Pani z odcinków, drukowanych w r. 1957 w "Za i Przeciw". Ja opracowalem później wersję książkową mojego pamiętnika, odtajniając w nim pseudonimy. Zebrałem szereg pozytywnych opinii (Bratny, Komornicki, gorzej zazdrosny Bartelski), M.O.N. szykował wydanie, ale cenzura nie przepuściła - i poddałem się, nie godząc się na przeróbki. Mam wolny egzemplarz maszynopisu, który mogę Pani wysłać - jeśli sobie Pani życzy. Znane mi nazwiska podałem Pani w poprzednim liście, szereg dalszych znajdzie Pani w indeksie osobowym książki p. Leskiego - On miał lepsze dane.

Pyta Pani o Genia Kauchczewa. To mój kolega z "Jelenia", kolega z podchorążówki, był w plutonie 1109 (ja - 1110).

Miał ps. Wigant, atakował Szucha od Bagateli z moim bratem, poległym na Sadybie, a ja - od Marszałkowskiej. On chyba poległ w pierwszej godzinie wraz ze swym d-cą plutonu Prawdzicem (Leszkiem Działyńskim), moim przyjacielem od dzieciństwa.

Żałuję - nie pamiętam "Żabki" - Basi Pakulskiej. Czyżby była ze znanej mi rodziny, tej od delikatesów?

Chciałbym bardzo Panią poznać i mam zamiar wybrać się w tym celu do Warszawy, jak się pogoda poprawi. chętnie przeczytam Pani pierwszą książkę - pewno już nieosiągalną, jeśli mi Pani pożyczy. Należność za otrzymaną książkę załączam, proszę napisać, czy doszła?

Łączę najlepsze, najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne - a zwłaszcza zdrowia i sił, dzięki którym spełni Pani swe wydawnicze zamierzenia, które chciałbym poprzeć nie tylko całym sercem.

                                                   Jerzy Ruszczyński

Od zawsze chodzę na grób śp. Eugeniusza Kauchczewa. Mama zaczęła ze mną chodzić, gdy miałam pewnie 3 latka. Grób rodziny Kauchczew jest bardzo blisko naszego grobu rodzinnego. Po mojej śmierci będzie tam chodzić moja Córcia, z którą też chodzimy tam od zawsze.

Zoja Kauchczew, matka Genia, Gruzinka, była koleżanką mojej Babci i sąsiadką - Mama znała Genia od dziecka.

Zginął w pierwszej godzinie Powstania. Cześć Jego pamięci!

 

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości