Beret w akcji Beret w akcji
321
BLOG

Wspomnienia z Powstania Warszawskiego - Część 158

Beret w akcji Beret w akcji Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Joanna Pyziak-Chyła "Pyzia" sanitariuszka szpital polowy Mokotowska 55

Nowy przydział - szpital Mokotowska 55

Ewakuacja Starówki zarządzona na noc z 1  na 2 września odbywa się kanałami. Wychodzimy z włazu przy roku Nowego Światu i Wareckiej. Przejmują od nas rannych. Nas, grupę personelu szpitala z Miodowej 24, kierują na którąś z okolicznych ulic, do sali, gdzie są tylko żelazne łóżka, bez materaców czy sienników. Jutro dowiemy się co dalej.

3 września my z Miodowej 24: dr Inka, pielęgniarka Ala i sanitariuszkiLilka i ja (Pyzia), zgłaszamy się do punktu rozdzielczego. Dostajemy przydział: kwatera mieszkalna przy ul. Wilczej 8, skierowanie do służby sanitarnej: szpital powstańczy Mokotowska 55.

Kwatera mieszkalna to jeden pokój, na parterze, wydzielony z prywatnego mieszkania. Umeblowanie typu gabinet: duże biurko, biblioteka z książkami, jedna mała kozetka i nic do spania. Jest nas około 10 osób. Do nas sanitariuszek dołączyło kilka osób cywilnych. W okolicy, w której się znalazłyśmy, przez pierwsze 2-3 dni jest dość spokojnie. Potem się zaczyna. Niemcy kontynuują swoje działania przeciwko powstańcom, kierują planowy systematyczny ostrzał na Śródmieście. Ciągle słychać strzelaninę, świst granatników, co jakiś czas charakterystyczny zgrzyt tzw. "krowy" - na Sttarówce mówiło się "szafy", jakby nakręcanie mechanizmu jakiegoś gigantycznego działa, po czym za chwilę leci seria wielkich, morderczych pocisków. Trudno przewidzieć gdzie spadną. Czasem leci tzw. "kufer", ciężki pocisk z pancernego pociągu.

Z Wilczej na Mokotowską dostajemy się ulicą i między domami. Szpital na Mokotowskiej jest duży. Personel lekarski i pielęgniarski też duży. My nowe, jak gdyby "ciało obce". Dostajemy swój przydział: praca, służba, dyżury. Także nocne. Rannych jest dużo. Leżą w piwnicach, niektórzy w okolicznych mieszkaniach. Biegamy tu i tam. Piwnice pod kompleksem budynków przy Mokotowskiej 55 są rozgałężione pod budynkiem frontowym i bocznymi oficynami. My z Miodowej 24 nie stykamy się bezpośrednio z salą operacyjną. W pomieszczeniach na odpady ciągle znajdujemy dużo zakrwawionych opatrunków, ligniny, waty, bandaży. Wśród naszych rannych młodzi chłopcy i nieco starsi mężczyźni. Przypadki różne. Zapamiętałam rannego młodego, wysokiego chłopca, lat około 17. Postrzał stopy. Bardzo cierpi. Czasem upomina się o lek znieczulający "Evipan". Przez pierwsze dni codziennie odwiedza go matka, wysoka łączniczka, w powstańczej kurtce, w berecie, z biało-czerwoną opaską, "Teresa- Strzała". Po kilku dniach "Teresa-Strzała" przestaje przychodzić. Dowiadujemy się, że została ranna w głowę, kiedy przebiegała pod barykadą. Leży w naszym szpitalu. Chłopcu nic się nie mówi.

Na wizyty do naszych rannych kilkakrotnie przychodzi dr "Klara".

Kilku rannych mamy w budynku po przeciwnej stronie ulicy na 1-szym piętrze, w mieszkaniu opróżnionym ze zwykłych mebli. Ci ranni też potrzebują kontroli lekarskiej. Kilkakrotnie prosimy o lekarza z Mokotowskiej 55. Lekarze są ciągle zajęci. wreszcie wpada wysoki, starszy lekarz. Nazwiska ani pseudonimu nie pamiętam. Sprawdza stan fizyczny chorych. Kontroluje opatrunki. Wydaje polecenia i biegnie dalej.

W wolnych chwilach po dyżurze szukam rodziny. Przed Powstaniem mieszkaliśmy na Wolskiej. Mam tylko nikłe wiadomości, że rodzice żyją. Odnajduję ich na Pańskiej, spedzam z nimi jedną noc i wracam do "Swojego" szpitala, na Mokotowską 55, na miejsce gdzie mam przydział i gdzie jestem potrzebna.

W ostatnich dniach września czuje się, że Powstanie zmierza do końca. Wali wokół Śródmieścia są rzadsze. Wiele dzielnic padło - znalazło się w rękach Niemców. Przed nami stają niespokojne pytanie: Jaki bedzie koniec? Co z miastem? Co z rannymi? Co z ludźmi?

Lubię ludzi - wierzących, ateistów, prawicę, lewicę i centrum, Niemców, Rosjan i Żydów.Nie lubię, gdy ludzie gardzą ludźmi. Marzy mi się tygodnik "Polityka inaczej".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura